Barbara Wrońska – Dom z ognia [RECENZJA]

Basia Wrońska, znana dobrze z Pustek oraz Ballad i Romansów, swój pierwszy solowy album sygnuje jako Barbara. Słusznie, bo to dojrzały album dojrzałej artystki.

Nie ukrywam, jestem fanem Pustek od początku, moje apogeum uwielbienia do tego zespołu nadeszło z albumem Do – mi – no (2006) i tak już zostało. Ostatnia płyta Safari, która na początku mocno mnie zaskoczyła, ale dałem jej szansę i z każdym kolejnym odsłuchem było lepiej. Co do drugiego projektu Wrońskiej, tworzonego głownie z siostrą Zuzanną – szanuję, ale miłośnikiem nigdy nie byłem. I Dom z ognia, na tą chwilę, jest gdzieś dla mnie pośrodku. Może ta muzyka nie jest tak zachwycająca jak u Pustek (tam jest przecież jeszcze Radek Łukasiewicz, człowiek z lekką ręką do robienia dobrych piosenek), ale mocno daje radę.

Na pewno mocno czuć, że jest to osobista, autorska twórczość, dodatkowo samodzielnie wyprodukowana przez Wrońską (materiał został nagrany na przełomie 2015 i 2016, więc trochę przeleżał). Co do samej zawartości, to jest on mocno spójny, wg mnie nie ma tutaj ogromnej rozpiętości stylistycznej. Dominują instrumenty klawiszowe, odrobina elektroniki. Największy atut Basi – wokal, oczywiście ciągle nim jest. Trochę brakuje mi takiej lekkości i przebojowości, która cechowała zawsze Pustki. Tym bardziej, że singlowy Nie czekaj właśnie taki był. Na pewno jeszcze Niustraszeni (najlepsza piosenka w zestawie) ma potencjał. Intryguje mnie również kosmiczny, jedyny po angielsku Depression. Na pewno cały Dom z ognia trzyma mocno średnią i warto po album sięgnąć. Polskie wokalistki są w natarciu i na pewno Barbara Wrońska jest obecnie w ich czołówce.

peka

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.