Wywiady Akademii #8 – Grzegorz Kwiatkowski

Odwiecznym pytaniem w branży muzycznej, nie tylko tej naszej rodzimej, jest to, czy można łączyć niezależne, alternatywne granie z dużą obecnością w mediach i to nie tylko muzycznych. Z powodzeniem udaje się to zespołowi Trupa Trupa, który właśnie wydał świetny album „Jolly new songs”. Zespół obecny jest też za zagranicą, więc o tym, a także o sferze biznesowej porozmawialiśmy z członkiem grupy, Grzegorzem Kwiatkowskim.

Zespół Trupa Trupa jest na pewno bardziej popularny zagranicą niż w Polsce – jesteście obecni w wielu zagranicznych mediach. Zastanawia mnie jak do tego doszło?

Dla nas zawsze najważniejsze było wspólne granie, więc nigdy nie było żadnych celów związanych z  tak zwanym zachodem albo promocją. Chcieliśmy po prostu grać razem i dobrze się z tym czuć. Ale w 2013 roku, gdy graliśmy na OFF Festivalu, zauważył nas Jonathan Poneman, czyli szef Sub Popu, który zachwycił się naszą twórczością. Później Poneman udzielił wywiadu na portalu Pitchfork i powiedział tam, że myśli o nas w ewentualnym kontekście wydawniczym. Wtedy uświadomiłem sobie, że nasza muzyka jest odczytywalna poza Polską, więc dlaczego nie spróbować testowo powysyłać jej do zagranicznych mediów. Więc zrobiłem to z naszym albumem „++”. I tak to się potoczyło – jeden z brytyjskich dziennikarzy opublikował entuzjastyczną recenzję na swoim poczytnym blogu, później okazało się, że prowadzi on swoją wytwórnie w Anglii i chciał nas w niej wydać. Więc wszystko potoczyło się bardzo spontanicznie.

Czy nie uważasz, że jest takie zjawisko, że wielu polskich artystów z dużym potencjałem jednak boi się uderzać w rynki zagraniczne ze względu na to, że boją się że zespół z Europy Wschodniej nie zostanie tam zaakceptowany a wręcz odrzucony.

Ja nie mam zbyt wiele kontaktu z polskimi artystami, więc ciężko jest mi się wypowiedzieć na ten temat. Oczywiście, mamy grupę trójmiejskich muzycznych znajomych ale oni istnieją nie tylko na polskich rynkach i na pewno się niczego nie boją. Są to Stefan Wesołowski, Michał Jacaszek i Mikołaj Trzaska.

Trupa Trupa to zespół grający muzykę alternatywną, natomiast mimo tego, jest o was ostatnimi czasy, zwłaszcza teraz w związku z promocją nowego albumu, sporo w mediach wszelakich. Na razie pomińmy kwestię zagranicy bo przecież w Polskich mediach też bardzo dużo miejsca w ostatnich tygodniach zostało poświęconych albumowi „Jolly new songs”. Są wywiady np. w Teraz Rocku i Gazecie Magnetofonowej…

I tego jest dużo więcej. Pojawiły się też artykuły w Newsweeku, Rzeczpospolitej, Polityce i w wielu innych miejscach. A chwilę temu zostaliśmy zrecenzowani i to pozytywnie przez Pitchfork, Quietus i The Line of Best Fit.  Na pewno nie możemy  narzekać. To miłe. Ale nie najważniejsze.

Macie taką promocję, której nie powstydziłby się zespół czy artysta, którego reprezentuje np. majors. Dlatego Grzegorz, zdradź proszę, jaka jest tajemnica tego sukcesu?

To na pewno nie jest sukces. To są wszystko ciekawe działania i testowanie różnych dróg ale naprawdę odżegnujemy się od słowa sukces. Sukcesem bowiem jest dla nas nagranie i skomponowanie dobrej piosenki. Sprawy PR-owe i wydawnicze są istotne ale zawsze wobec samego grania drugorzędne. W dodatku Trupa to zespół niszowy i alternatywny. Dla nas sukces ma zawsze za sobą schowane słowo „artystyczny” albo „duchowy”. Nie komercyjny, sprzedażowy, wizerunkowy. W każdym razie tak duże zainteresowanie Jolly New Songs może być spowodowane poprzednim albumem „Headache” który miał bardzo dobrą prasę, narobił dużego szumu, zarówno w Polsce jak i zagranicą. Oczywiście, ważna jest w tym wszystkim moja wiedza PR-owa. Pracuję zawodowo w jednym z teatrów właśnie jako PR-owiec, nie jest to żadna tajemnica. Każdy z nas w zespole oprócz bycia muzykiem posiada również inne zdolności i talenty, które nam się bardzo przydają. Ja jestem również poetą, Wojtek Juchniewicz jest malarzem, Rafał Wojczal jest autorem wideoklipów i fotografem, Tomek Pawluczuk jest grafikiem. Także jak widzisz, jesteśmy w pewnym zakresie samowystarczalni. Co do samego kontaktu z mediami to wcześniej tylko ja się tym zajmowałem. Teraz jestem odciążony przez naszego dystrybutora i promotora, Antenę Krzyku w Polsce, oraz firmy, które nas wydały zagranicą czyli francuską Ici d’ailleurs i brytyjską Blue Tapes and X-Ray Records.

Z tego co mówisz, to wnioskuję, że sami sobie jesteście menedżerami, bo wszystkie te funkcje pełnią członkowie zespołu. To na pewno zaskakujące, ale też ciekawe, bo okazuje się, że inny polski zespół, który również tak jak wy odnosi sukcesy zagranicą czyli Riverside, też nie posiada osobnej osoby nazwanej menedżerem tylko wszystko robią muzycy.

Tak, faktycznie nie posiadamy menedżera, jak już powiedziałem, posiadamy dodatkowo inne umiejętności, które pozwalają nam w dużej mierze samemu się tym zajmować a ta konwencja DIY bardzo dobrze się u nas sprawdza, ale dobrze jest też dzielić się obowiązkami z wytwórniami. Nie wszystko da się zrobić samemu bardzo dobrze. Dobrze rozkładać odpowiedzialność tak aby uzyskać większą jakość działań.

Powiedz jeszcze, na koniec, jakie są najbliższe plany zespołu Trupa Trupa.

Mimo tego, że przed chwilą przecież ukazała się „Jolly new songs” to już pracujemy nad nowym materiałem. Między styczniem a lutym odbędzie się nasza trasa koncertowa po Europie organizowana przez naszą francuską agencję bookingową. Cieszymy się z tego, bo będziemy grać więcej na żywo niż kiedyś. My nigdy nie byliśmy zespołem stricte koncertowym, sporo propozycji odrzucaliśmy. Teraz nam się jednak zmieniło, więc gramy po prostu znacznie więcej. Dlatego rok 2018 to na pewno sporo koncertów oraz praca nad nową płyta.

W takim razie trzymam kciuki za wszystkie działania i serdecznie dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Przemek Kubajewski

Begin typing your search term above and press enter to search. Press ESC to cancel.